Ryciny

 

Drogi Profesorze Karling, uprzejmie zawiadamiam o przybyciu do naszego muzeum dawno oczekiwanych przez Pana obrazów. Rodzina, od której otrzymaliśmy te ryciny zdementowała pogłoski, jakoby prace te były tworem większej ilości osób. W liście tym, tak jak pan prosił, pokrótce opiszę każdy z malunków.

Rycina 1 (numer ewidencyjny 875643/23)

Przedstawia mężczyznę jedzącego ryby z puszki. Ryby te nie posiadają oczu, jedynie żółtawe, okrągłe dołki. Jest ich w puszce -zardzewiała, z ostrymi kolcami, wieczko podniesione do góry- bardzo wiele. Żadnemu z naszych naukowców nie udało odgadnąć się jaki to gatunek. Ich tułów jest czarny, przypominają zasuszone liście z białą linią po środku ciała. Co do mężczyzny, to nie widać jego twarzy, na głowie ma czapkę zakrywającą ją całkowicie. Ubrany jest w tonacji brązowo –żółtej. Siedzi na starym, drewnianym krześle, puszka z rybami znajduje się na składanym, metalowym stoliku. Blat stolika zbudowany jest z drzewa sosnowego polakierowanego na odcień ciemnobrązowy. Dość wyraźnie kontrastuje to z metalowymi nóżkami. Otoczenie człowieka jest bardzo słabo widoczne. Dopiero pod lupą widzimy szafkę z trzema książkami. Jedna z nich stoi pionowo, dwie następne leżą poziomo. Na wierzchu książek widnieją nie dające się rozczytać napisy. Pod dotykiem farba kruszy się, spowodowane jest to bardziej jej słabą jakością, niż wiekowością obrazu. Cały obraz obrysowany jest kwadratem w kolorze fioletowym.

Rycina 2 (numer ewidencyjny 875644/23)

Przedstawia śpiącego mężczyznę. Jego postać jest centralnym elementem obrazu. Leży on po środku łóżka pod białą pościelą. Im dalej od środka obrazu, tym kolor coraz bardziej rozmywa się w czerń. Obok łóżka wisi półeczka, na niej zegarek, (który wskazuje godzinę trzecią). Na ścianie da się zauważyć stary, kalendarz - zdzierak, na którym widnieje napis poniedziałek. Twarz mężczyzny jest zamazana (po obejrzeniu wszystkich rycin mogę napisać, że autor nie potrafił ukazać ludzkiej twarzy, która na każdej rycinie jest rozmazana). Z dołu ekranu namalowane są jakby żółto-białe promienie skierowane w stronę postaci. Wraz z innymi profesorami uważamy tą rycinę za najsłabszą ze wszystkich, z zapisków rodziny, od której ten obraz dostaliśmy okazuje się, że ta rycina była ostatnim obrazem narysowanym przez autora, tuż przed jego całkowitym pogrążeniem się w chorobie psychicznej.

Rycina 3-8 (numer ewidencyjny 875645a-h/23)

Cykl rycin przedstawiający ten sam obraz w różnej tonacji kolorystycznej. Ponownie centralną postacią jest mężczyzna, tym razem ma schyloną głowę. Jest w długim, grubym płaszczu. Autor chciał oddać materiał, z którego zrobiony jest płaszcz – skórę (jest to namacalnie zauważalne). Postać schodzi ze schodów. Na każdym obrazie z cyklu schodzi o jeden szczebel niżej. Malarz jest jednak niekonsekwentny (lub brak jakiegoś fragmentu), gdyż pomiędzy ryciną trzecią i czwartą jest różnica dwóch stopni. Schody mają w sumie dwanaście stopni. Postać ostatecznie nie schodzi z nich. Po dwóch stronach schodów są metalowe, zakurzone poręcze. Wydaje się jakby były w pewnym momencie ucięte, gdyż widać, co jest w ich środku (z jednych z nich wystaje kawałek zapisanego papieru). Na rycinie numer sześć pojawia się także jeden element, który będzie powracał w innych pracach tego malarza. Po lewej stronie obrazu, tuż u góry zarysowuje się coś podobnego do ludzkiej postaci, a raczej jego konturów. Może zaciekawi Profesora to, że postać ma na rycinach zaciśnięte mocno dłonie (widać żyły na rękach)

Rycina 9 (numer ewidencyjny 875646/23)

Rycina ukazuje kontur sześciopalczastej ręki na tle słońca. Zauważyć się da podobny efekt na przykład leżąc w łóżku patrząc na swoje dłonie zasłaniając światło lampy. Jest to właśnie coś podobnego do przedstawionej tu sytuacji. Ciekawostką jest to, ze oprócz słońca i konturu cały obraz jest zamalowany na ciemnoniebieski kolor. Autor bardzo pięknie uchwycił odblask światła zakrywanego przez dłoń. Z innymi naukowcami zastanawialiśmy się, czemu malarz przedstawiał ją z sześcioma palcami, nie mogliśmy tego zrozumieć. Może Profesor ma na ten temat własną teorię? Mam nadzieję, że po lekturze tego listu bardzo szybko Pan odpisze. Wszyscy w muzeum czekamy z niecierpliwością

Rycina 10 (numer ewidencyjny 875647/23)

Rycina ta znacząco różni się od pozostałych. Gdybyśmy nie zawierzyli zapiskom autora, moglibyśmy przysiąc, że narysował ją ktoś inny. Całkowita różnica w liniach, cieniach, kształtach. Obraz przedstawia jedenaście głów lalek z otwartymi oczami. Leżą one na grubym, wełnianym dywanie, którego niesamowita mozaika nie da się opisać. Głowy lalek są gumowe, część z nich nie posiada włosów, u niektórych fryzury są bajeczne. W obrazie tym widocznie zarysowana jest perspektywa, hierarchia ważności szczegółów w dziele. Na dole, po prawej stronie narysowana jest prawoskrętna śrubka z krzyżakową główką. To jedyny element narysowany w technice poprzednich rycin. Przez co musimy ufać zapiskom, że autor wszystkich dzieł to jedna i ta sama osoba (w co sam osobiście nie wierzę).

Rycina 11 (numer ewidencyjny 875648/23)

Rysunek ten przedstawia znanego już z innych rycin mężczyznę siedzącego na łóżku. Całą postać widzimy z profilu. W oczy rzucają się znajdujące się na jego głowie nauszniki. Są to dwa puchowe kółka połączone czarną taśmą. Obok łóżka stoi olbrzymie lustro, w które odbija w swoim zwierciadle obraz kanapy oraz nóg mężczyzny. Znamiennym elementem są tutaj palce przytrzymujące obraz u góry ryciny. Nie mamy wiadomości, do kogo one należą. Przy nogach mężczyzny leży czerwona czapka z poprzyczepianymi metalowymi dzwoneczkami. Niech się Pan Profesor nie przejmuje tymi szczegółami, gdyż widać je tylko z bliska. Jedynym widocznym (i to bardzo) szczegółem są wcześniej wymienione nauszniki.

Rycina 12 (numer ewidencyjny 010831/21)

Rysunek ten jest najbardziej mroczny ze wszystkich obrazów. Jedynie pod pewnymi kontami widać jakiekolwiek kształty na czarnym tle. Pan Profesor musi mi uwierzyć, że ten efekt daje naprawdę wspaniałe rezultaty. Tak słabo zarysowany obraz przedstawia pękniętą ścianę. Linie pęknięć rozchodzą się z centrum obrazu. Jednak fale te, w zależności, w którą stronę rozchodzą się mają inny kształt. Najbardziej rozwinięta i wybujała jest południowo- zachodnia część, najmniej jej wschodnia odpowiedniczka. Północno-zachodnia część kończy się półkolem, a wschodnia widłami. Gdy na obraz spojrzymy pod innym kątem zauważymy zarys uderzającego w ścianę młotka, o drewnianym trzonku i półkolistej główce.

Rycina 13 (numer ewidencyjny 020113/17)

Cykl rycin kończy obraz przedstawiający kwiat. Składa się on z pięciu płatków, a kształtem przypomina lej. Z jednego płatka w stronę leju przesuwa się mężczyzna (tak, to ten sam). U końcu leju widać gęstą ciecz i z niej wystającą dłoń. Po dłuższych oględzinach i porównaniach doszliśmy do wniosku, że to ta sama dłoń co na rycinie Rycina 11 (numer ewidencyjny 875648/23). Na drugim płatku autor narysował (strasznie musiał przy tym przyciskać ołówkiem) okulary w czarnej oprawce. Na reszcie płatków malarz przedstawił znane z innych obrazów elementy. Na dole kwiatek kończy się dość grubą łodygą, która przewyższa swoją długością obraz (autor dokleił dość duży kawałek papieru do ryciny).

Ryciny zostały posegregowane według wskazówek odnalezionych w notatkach twórcy. Jak już wcześniej wspominałem, dostaliśmy je od pewnej rodziny. Oprócz tego przynieśli oni przedziwny mechanizm (zapewniając nas, że autorem tego urządzenia jest malarz rycin). Niestety do tej pory nie potrafimy go w całości uruchomić. Są to trzy kulki połączone i stojące na czwartej- większej. Każda z nich robi siedem obrotów w przeciwne kierunki świata. Potem dwie z nich łączą się (dzięki metalowym zębatkom) i wydają następne osiem obrotów, potem cała machineria rozpada się. Być może, gdzieś tu tkwi błąd. Mamy nadzieje, że Pan, Panie Profesorze jak najszybciej skontaktuje się z nami (czekamy najpierw na list, potem na bezpośrednie przybycie) w celu interpretacji rycin i pomocy przy tej dziwnej maszynie.

Z poważaniem.

B. Fiquet

© 2002 dla K...

powrót